Ustawa o chwilówkach ma za zadanie uregulować rynek pożyczek gotówkowych. Prawdopodobnie jednak może okazać się pogrzebem branży i chwilówki znikną po prostu z rynku. Zwłaszcza po zmianach jakie wyprowadzono w ustawie, gdy drastycznie podniesiono limity kosztów pozaodsetkowych. Ustawa może doprowadzić do załamania się tego rynku.
Początkowo mówiło się o redukcji o 10 procent, to znaczy z 55 procent do 45 procent. Ostatecznie przeszła jednak propozycja by limit kosztów pozaodsetkowych został zmniejszony do 20 procent. Ta zmiana pozornie jest tylko pro-konsumencka, gdyż w praktyce chwilówki staną się nierentowne dla podmiotów które je oferowały.
Spekuluje się że możemy mieć do czynienia z rozrostem szarej strefy, która nie będzie regulowana wcale. Trzeba bowiem pamiętać, że chwilówki są często jedyną drogą ratunku dla osób mających kłopoty finansowe. Mogą one pomóc w przejściu najtrudniejszego okresu. Tymczasem może się okazać że ustawa o chwilówkach zmiecie z rynku wszystkie podmioty. Parabanki pozyskują z reguły kapitał na dość wysoki procent. Dlatego też marża odsetkowa wśród tych podmiotów jest często niewielka, a bywa że nie ma jej wcale. Dlatego wysokie prowizje czy inne opłaty pozwalały firmom generować marże. W przypadku drastycznego zmniejszenia tych kosztów, marża zapewne będzie ujemna.
Co istotne ustawa o chwilówkach wprowadza nowe limity ale nie proponuje nic w zamian, jak na przykład ułatwienie dotyczące pozyskiwania kapitału przez takie podmioty, albo uproszczenie procedur. Co gorsza przekreślono także możliwość dokonania przeniesienie własności na zabezpieczenie, co ułatwiało funkcjonowanie wielu podmiotom – nie tylko pożyczkowym. W efekcie trudno nie oprzeć się wrażeniu, że ustawa nie ma być korzystna dla konsumentów, pozbawionych możliwości pozyskania pieniędzy w krótkim czasie, ale ma wspierać inne podmioty na rynku finansowym.